On odjechał. Nic nie mówił, nikt nie wiedział. Ona czuła. Nie mówiła, nie wierzyła. Ostatni wspólny dzień. Najważniejszy z życia dzień. Nadszedł wieczór. Ciemny pokój, ciepły świecy blask. Nic nie mówią, żyją chwilą. On to wie, ona czuje i nie wierzy w taki los... Świeca zgasła, gdy już spali, W jednym splocie dwóch wtulonych ciał. Ona spała, Bo nie chciała by spełnił się najciemniejszy sen... On już myślał, Gdy tylko odszedł najgłębszy mrok. Nadszedł dzień, Gdy słaby promyk przemknął przez gęstą mgłę. On już odszedł... Choć tego nie chciał. Zrządzenie losu, Zniszczyło ich wspólny świat... To był koniec. Oboje cierpieli i nie mogli tego zmienić. Lecz choć ciała ich Nie znajdą nigdy się, Może dusze, Gdzieś po śmierci złączą w jedną całość się. |